aaa4 |
Wysłany: Wto 12:49, 20 Lut 2018 Temat postu: tresc |
|
Jesli nie zalezy ci na sobie i wlasnej opinii, to przynajmniej pomysl o swoim synu i jego przyszlosci! - prosila pokornie Klaudia. - On jest ostatnim, w ktorego zylach plynie krew Juliuszow i Klaudiuszow. Musisz o tym pamietac i przyjmowac tylko takie stanowiska, ktore nie przyniosa mu hanby!
Klaudia sadzila, ze bede sie opieral, bo przeciez wpakowalem ogromny majatek w bestiarium, a dzieki organizowaniu w amfiteatrze wspanialych przedstawien z udzialem zwierzat zyskalem slawe i sympatie widzow. A ja juz wczesniej postanowilem zrezygnowac z bestiarium, wiec w trakcie rozmowy mialem nad nia przewage. Nie twierdze, ze powodem mojej decyzji stala sie kazn chrzescijan. Od samego poczatku bylem tej rzezi przeciwny! Zmuszony koniecznoscia, mimo pospiechu i klopotow, wywiazalem sie ze swego zadania, i tego nie bylo sie co wstydzic!
Ostatnio Neron zaczal nadmieniac, ze przy nowym palacu chce zalozyc wspaniale bestiarium. W centrum Rzymu mial powstac ogromny ogrod ze sztucznym jeziorem, ruczajami i polami. Wiedzialem, ze bede musial podarowac mu wszystkie zwierzeta, ktorych zapragnie, a ochotnikow na zajecie mojego stanowiska wsrod wyzwolencow i doradcow cesarza nie zabraknie. Zreszta utrzymywanie dwoch bestiariow stanie sie w przyszlosci nieoplacalne.
Byc moze myslalem tez o Tobie. Jedna czwarta twej krwi nalezy do Klaudiuszow. Twoj ojciec ma byc ciagle handlarzem dzikich zwierzat? Malo warte wydaly mi sie oznaki szacunku i sympatii, zdobywane za tresure i organizowanie widowisk. Przeciez wiem, ze wszechmocnego Tygellina wzgardliwie przezywano handlarzem koni. Flawiusz Wespazjan cierpial w glebi serca, kiedy musial utrzymywac sie z handlu mulami, choc byl dowodca legionu i czlonkiem dwoch kolegiow kaplanskich a takze piastowal godnosc konsula. Im szybciej odczepie sie od bestiarium, tym lepiej! Wobec trudnosci finansowych Nerona bedzie mi ono przynosilo z dnia na dzien coraz wieksze straty.
Najtrudniej bedzie ostatecznie rozliczyc sie finansowo z Flawia Sabina! Gdy Epafrodyt omal mnie nie udusil, lekka reka obiecalem oddac jej polowe majatku, ale wraz z uplywem czasu mysl o tym stawala sie coraz bardziej odrazajaca. Gdy zas urodzil mi sie syn, o ktorym z cala pewnoscia wiem, ze jest moim rodzonym dzieckiem, wowczas doszedlem do wniosku, ze maly piecioletni bekart Lauzus nie powinien dziedziczyc majatku wespol z nim. W gruncie rzeczy nie mialem nic przeciwko Lauzusowi, choc jego skora ciemniala z roku na rok, a wlosy stawaly sie coraz bardziej kedzierzawe. Naprawde wstyd mi bylo, ze nosi moje nazwisko.
Z drugiej strony doskonale wiedzialem, ze Epafrodyt byl calkowicie sterowany przez Sabine, kobiete zupelnie pozbawiona uczuc ludzkich. Gotowa bedzie zamordowac mnie, jesli zaczne sie z nia za bardzo targowac o podzial majatku. Dotychczas nie znalazlem zadnego sprytnego sposobu, zeby wyjsc calo z tej opresji.
Epafrodyt - jeszcze zanim cokolwiek dowiedzialem sie o jego zwiazku z Sabina - otrzymal z rak samego Nerona laske wyzwolenca i obywatelstwo rzymskie. Sabina nadal od czasu do czasu sypiala z roznymi treserami, ale na ogol Epafrodyt trzymal ja krotko i od czasu do czasu sprawial jej lanie, czemu byla bardzo rada.
Postanowilem przekazac Sabinie bestiarium wraz z niewolnikami i zwierzetami oraz zaproponowac Neronowi, aby mianowal Epafrodyta na moje stanowisko. Byl juz obywatelem Rzymu, ale zeby to mianowanie nie przynioslo mi ujmy, powinien zostac ekwita.
Jesli uda mi sie uzyskac zgode Nerona na wciagniecie Afrykanina na liste ekwitow - po raz pierwszy w historii! - wowczas Sabina moglaby go nawet poslubic. Ojciec sie jej wyparl, wiec rod Flawiuszow nie stalby na przeszkodzie. Sabina obiecala, ze jesli ja spotka takie szczescie, wowczas wraz z Epafrodytem adoptuja Lauzusa i zrzekna sie praw do mojego majatku. Jednak nie miala nadziei na nadanie godnosci ekwity polkrwi Murzynowi.
Ale przeciez dobrze znalem Nerona! Czesto - az za czesto - slyszalem jego powiedzenie: dla Nerona nie ma rzeczy niemozliwych! Bedac artysta i przyjacielem ludu nie uwazal, ze kolor skory czy zydowskie pochodzenie stanowi przeszkode w zajeciu jakiegos stanowiska panstwowego. W prowincjach Afryki juz od dawna wielu kolorowych mezczyzn przygotowywalo sie do stanu rycerskiego za zaslugi wojenne i dzieki posiadanemu majatkowi.
Niczego wiec nie tracilem, gdy z pozornym wahaniem i wyrzekaniem na koszty zawieralem z Klaudia przymierze. Wreszcie pozbede sie leku o poniesienie strat i uwolnie sie od Sabiny i jej bekarta! Juz dla tego samego warto probowac. Klaudii jednak oswiadczylem, ze rezygnujac ze stanowiska, ktore mi powierzyl, obraze Nerona i naraze sie na utrate jego lask, a moze nawet zycia.
Klaudia odparla ze zlosliwa satysfakcja, ze z laska Nerona nie musze sie juz liczyc. Na utrate zycia zas sam sie narazilem, plodzac syna, w ktorym plynie krew Klaudiuszowi Jej uwaga przeszyla mnie lodowatym dreszczem. Wreszcie doszlismy do porozumienia i Klaudia laskawie zgodzila sie pokazac mi Ciebie.
Byles takim slicznym dzieckiem! Spogladales w dal ciemnymi oczkami i mocno sciskales moj kciuk, jakbys chcial z niego zerwac zloty pierscien ekwity. Natychmiast gleboko zapadles mi w serce, dotychczas nigdy nie zaznalem podobnego uczucia.
Rozgniewalem sie, gdy Klaudia zaczela doszukiwac sie w twej twarzyczce wyraznych jej zdaniem rysow Klaudiusza.
-Nie wolno tak zlosliwie mowic o moim synku! - zaprotestowalem. - Klaudiusz byl szkaradnym wyuzdanym potworem, a moj syn jest piekny!
Klaudia nie protestowala, choc mysle, ze zostala przy swoim zdaniu. Chyba w jakis sposob cieszyl ja fakt, ze zachwycam sie toba, choc traktowala mnie jak czlowieka pozbawionego wszelkich wartosci. Wiem, ze masz o mnie taka sama opinie, wystarczajaco czesto odczytywalem to z twego pelnego wzgardy spojrzenia. Jestes jednak moim synem. Nic na to nie poradzisz! |
|